czwartek, 26 czerwca 2014

Czas na rozdział szósty C:

Rozdział VI
Edward
Nie minęła godzina, a już podążał w stronę domu. Towarzysząca mu Julia, cały czas opowiadała o przeróżnych przygodach i o wielu innych rzeczach. Edward zdumiał się gadatliwością dziewczyny, ale nie przeszkadzało mu to.
-Raz było nawet tak… że udało mi się stworzyć fajerwerki. Jedyne co nie wyszło, to to, że tato był zły. Ale za to miałam fantastyczną zabawę! Mówiłam ci już o tym, że… przeskoczyłam nad Pałacem Kultury. Wydobyłam z siebie największą moc. I pofrunęłam jak ptak, a raczej… jak tata. Gonił mnie przez cały dzień. Dobrze, że był wtedy Sylwester. Ludzie nie mieli… o niczym… pojęcia. A teraz.. tato mnie szuka. A ja, biedna… że jestem tak zauważalna… chcę wreszcie opuścić swój dom i zamieszkać ze swoim… chłopakiem. Ma na imię Krzysiek no i cały jest taki boski! Tato się strasznie sprzeciwia, bo on mieszka na MAGIC ISLAND i jest cieniem. Ale w końcu, czy ja też jestem normalna? No nie! Więc tak sobie pomyślałam, że Krzysiek i ja pobierzemy się. Jakbyś nie wiedział MAGIC ISLAND jest na wschodzie i…
-Zaraz, chwila! Na wschodzie? To przecież tam przechowują Alicję!
-Tak, tak… Słyszałam o tym. Jest Żywa, więc bardzo cenna. Powstrzymują się przed zjedzeniem jej do ich uroczystości, która nazywa się Big Day. Wtedy są zabijane wszystkie Żywe. Żywe tzn. bardzo sławne i przerażająco bogate. Cenne i dla nas, i dla nich. To są te które mają duży udział na tym świecie. Do nich zaliczasz także TY. Ale nie martw się! Cienie żywią się tylko na MAGIC ISLAND, a ty przecież tam nie pojedziesz, co nie Edwardzie? – Edward wydusił z siebie uśmiech. Ma tam jechać, żeby nie wrócić? Cóż, będzie musiał zrobić wszystko co w jego mocy, żeby odebrać Alicję i powrócić z nią do domu.
-A co powiesz na to, żebyś miała bezpłatną podwózkę do Krzyśka? – uśmiechnął się – W zamian za to, zapewnisz mi spotkanie z Alicją. Co ty na to? – Julia się zamyśliła, po czym wykrzyknęła z radością.
-Zgadzam się na tę propozycję! Jestem tobie niezmiernie wdzięczna za to, że zabierzesz mnie ze sobą. Wyjedźmy już dziś! Proszę! Ojczulek za kilka godzin na pewno mnie złapie. Nie chcę tego. Wyjedźmy! – wydała z siebie głos małej, naburmuszonej dziewczynki. Edward pokręcił z niesmakiem głową, ale w duszy zgodził się na to. Chciał szybko zakończyć problem zaginięcia Alicji i z czystym sumieniem powrócić do pracy. Miał dosyć i był już tą sprawą zmęczony.
Wziął ze sobą tylko szczoteczkę do zębów, bokserki na zmianę, czystą koszulę i kartę kredytową. Julia, gdy wyszła wreszcie z łazienki wyglądała znacznie lepiej. Posłała mu przeloty uśmiech i z ciała trysnęły magiczne iskierki.
-No to… w drogę! – rzuciła Edwardowi kluczyki od samochodu. – Jedziemy moim! – wskazała na czerwone ferrari i dała mu znać, żeby otworzył.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz