Rozdział XII
Edward
Przechodzili
w grobowej ciszy przez drewniany most, aż nagle pierwszy Cień stanął. Spojrzał
szybko na swojego dowódcę, a gdy ten skinął głową, wskoczył do rzeki Kiki. Z
gardła Edwarda wydobyło się jęknięcie. Julia zaś, stojąca przed nimi, wydawała
się cała zafascynowana. Szła z Krzysiem za rękę i puszczała co jakiś czas
tęczowe iskierki.
-Krzysiu?
– zapytała się cicho.
-Mmm?
– mruknął.
-A
nam nic się nie stanie, co?
-W
ogóle! Musisz tylko na chwilę wstrzymać oddech, a ja cię poprowadzę. – odrzekł
Krzysiu. Julia, słychać było, że odetchnęła z ulgą. To samo zrobił Edward.
Każdy Cień
skakał do wody, z dostrzegalną gracją i pewnością. Po dwudziestu skokach Cieni,
nadeszła pora na Julię i Krzysia. Dziewczyna zadrżała. Chłopak policzył do
trzech, coś jeszcze powiedział do niej na ucho, po czym skoczyli. Wreszcie
Edward zauważył jaka jest różnica pomiędzy Cieniem, a człowiekiem. Julia
spadała pionowo, natomiast Krzysiek latał, i powoli, dotykając palcami
powierzchni wody, zatopił się w niej.
-Teraz my!
– w oczach trzymającego go Cienia, dostrzegł przebłysk szaleństwa. Dowódca
szarpnął go i polecieli na dno krystalicznego zbiornika. Poczuł że się dusi.
Krztusił się wodą, topił się. Kolejne otarcie o śmierć. Cień pokręcił głową i
miło (miło!) się uśmiechnął. Chwycił go za usta, po czym wszedł do jego ciała, łaskocząc
podniebienie. Stracił przytomność.
Kiedy się
obudził nadal był w wodzie. Mógł oddychać!
Nagle usłyszał głos w swojej głowie.
-Jeszcze
tylko chwilę. Zaraz będziemy na miejscu. A teraz śpij! Nie cierpię, gdy mi się
budzą w trakcie. – Edward ponownie zamknął zmęczone powieki, a kiedy je
otworzył, był już na powierzchni.
-Ciekawe
masz sny! – powiedział władca MAGIC ISLAND.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz